Co Biedronka mogłaby zrobić z Piotrem i Pawłem? Scenariuszy jest kilka

Wiadomoscihandlowe.pl /

– W naszej opinii najbardziej interesującym wariantem byłoby zachowanie przez Jeronimo Martins odrębnego formatu Piotra i Pawła, z ewentualną zmianą nazwy sieci – komentuje Maciej Bartmiński, prezes i współwłaściciel Market Side, odnosząc się do medialnych spekulacji na temat przejęcia Piotra i Pawła przez JMP, zapoczątkowanych publikacją „Głosu Wielkopolski”.

Należy podkreślić, że jak dotąd brakuje jakiegokolwiek potwierdzenia, że to faktycznie właściciel Biedronki sięgnie po sieć ok. 140 up-marketowych supermarketów. Zgodnie z informacjami „Głosu Wielkopolski”, oficjalne ogłoszenie przez zarząd Piotra i Pawła, kto będzie nowym właścicielem sieci, miało nastąpić w ubiegłym tygodniu. To jednak nie nastąpiło.

„GW” 4 czerwca napisało, że Jeronimo Martins zaproponowało najwyższą kwotę. Jednak już cztery dni później serwis podał, że stało się tak „najprawdopodobniej”. Co więcej, „Głos Wielkopolski” poinformował, że „w czerwcu ma nastąpić zamknięcie transakcji”, a tymczasem Robert Krzak, wiceprezes Piotra i Pawła w rozmowie z portalem wiadomoscihandlowe.pl, potwierdził że proces wyboru inwestora dla sieci zakończy się w lipcu.

Choć na tym etapie mamy do czynienia jedynie z plotką, a nie potwierdzoną informacją odnośnie przejęcia Piotra i Pawła przez Jeronimo Martins, to fala spekulacji i komentowania znaczenia transakcji i jej skutków już ruszyła. Głos w sprawie zabrał m.in. Maciej Bartmiński z Market Side.

– W związku z planowanym zakupem sieci Piotr i Paweł, prawdopodobnie przez koncern Jeronimo Martins, właściciela sklepów Biedronka, w mediach pojawiły się różne spekulacje dotyczące tej transakcji. Niektórzy eksperci wskazują na brak doświadczenia Jeronimo Martins w prowadzeniu supermarketów, czy na konieczność likwidacji marki Piotr i Paweł. Warto osadzić te dywagacje w biznesowych realiach – podkreśla Bartmiński.

Prezes Market Side zauważa, że Jeronimo Martins jest większościowym właścicielem największej sieci supermarketów w Portugalii. 422 sklepy Pingo Doce, o średniej powierzchni sprzedaży 1194 mkw. (niemal dokładnie tyle, co Piotr i Paweł), osiągnęły w ubiegłym roku sprzedaż na poziomie 3,667 mld euro, co daje 7,4 tys. euro rocznie na jeden mkw. powierzchni handlowej. Sieć z sukcesem od 1980 roku, mimo rosnącej konkurencji dyskontów, na przykład niemieckiego Lidla. W samej Lizbonie działa, 12 sklepów Lidl, a w promieniu 50 km od miasta łącznie ponad 50 sklepów tej sieci.

– Pingo Doce przypisuje swój sukces strategii produktowej, kładącej silny nacisk na produkty świeże, markę własną oraz dania gotowe („meal solutions”). Równocześnie pilnuje efektywności kosztowej i poziomu cen, co wydaje się warunkiem przetrwania na współczesnym rynku detalicznym. Czyż to nie interesujący koncept dla wielkomiejskich lokalizacji sklepów Piotra i Pawła? – pyta Bartmiński.

Ekspert zauważa, że oczywiście nie jest możliwe zaimplementowanie kompletnej strategii innej sieci, zwłaszcza działającej w odmiennym otoczeniu rynkowym. Zarazem prezes Market Side podkreśla, że Jeronimo Martins dysponuje zespołem doświadczonych managerów, którzy rozumieją jak działa supermarket. Inna powierzchnia sklepu (niemal dwukrotnie większa niż Biedronka), znacznie szerszy asortyment czy większa powierzchnia magazynowa nie byłyby więc zaskoczeniem.

– Nie wiemy, czy w przypadku sfinalizowania transakcji przesądzone jest sprowadzenie Piotra i Pawła do roli nieco większych Biedronek. Owszem, Biedronka zyskałaby wiele prestiżowych lokalizacji, zwłaszcza w dużych miastach. Straciłaby jednak okazję równoległego rozwijania dwóch komplementarnych formatów i głębszej penetracji rynku – tłumaczy Bartmiński, zauważając, że obie sieci znacząco się różnią.

Prezes Market Side podkreśla, że nie bez znaczenia jest silne współ-korzystanie z obu sieci. Według badań firmy Market Side 74 proc. klientów Piotra i Pawła jest jednocześnie regularnymi klientami Biedronki. Nawet jeśli UOKiK nie wyda zgody na przejęcie wszystkich sklepów (raczej nie wyda), to w przypadku re-brandingu pod logo Biedronki, efekt kanibalizacji byłby trudny do przecenienia.

– Jakie decyzje zapadną przy Rua Actor António Silva w Lizbonie, jeśli zakup dojdzie do skutku? Prawdopodobnie trwają jeszcze strategiczne analizy. W naszej opinii najbardziej interesującym wariantem byłoby zachowanie odrębnego formatu, z ewentualną zmianą nazwy sieci. Cokolwiek zdecyduje handlowy potentat, jego pozycja w Polsce znacząco by się wzmocniła. Zwłaszcza w dużych miastach, które w ostatnich latach są miejscem rosnącej konkurencji w spożywczym handlu detalicznym. Jeronimo Martins będzie miał również okazję mocniej zaistnieć w centrach handlowych, zaniepokojonych częstymi zmianami anchorów spożywczych. Cóż za ciekawy wachlarz możliwości! – kończy komentarz Maciej Bartmiński.